30.03.2012

Lu Ji, Sztuka pisania (fragment)

Prolog

Gdy czytam dzieła mistrzów,
            obserwuję, jak działa ich umysł,

Jak niezwykle i na różny sposób
posługują się słowem i układają zdania.

Zawsze można u nich odróżnić
            piękno od brzydoty i dobro od zła.

Wiem, że dochodzi się do tego pisząc
a potem  korygując wielokrotnie rzecz raz napisaną.

Obawiamy się, że nasze idee nie odpowiadają rzeczom,
            a słowa w pełni nie oddają sensu.

Teoretycznie łatwo to zrozumieć,
            w praktyce jednak jest to niezwykle trudne.

Napisałem ów poemat o sztuce pisania
            biorąc starożytne dzieła za wzór dobrego i złego pisania.

Może pewnego dnia ktoś powie,
            że trafnie wyraziłem arkana tej sztuki.

Gdy siekierą wycina się rękojeść siekiery,
            wzorzec ma się na podorędziu.

Każdy jednak pisarz odkrywa inne arkana swej sztuki
            i z trudem dobiera odpowiednie słowa.

To, co zdołałem wyrazić na ten temat słowami,
            zawarłem w tym poemacie.





I. Pierwszy impuls

Stojąc pośrodku wszystkich rzeczy tego świata
            i zapatrując się w ciemność,

Pisarz żywi swoje uczucia i myśl
            wielkimi dziełami przeszłości.

Z zadumą obserwuje
mijanie czterech pór roku;

Odkrywa tajemnicze związki między wszystkimi rzeczami
            i nieskończoną ilość dróg, po których toczy się życie.

Płacze nad liśćmi zerwanymi okrutną ręką jesieni
            i raduje się każdym delikatnym pączkiem wiosny.

Zimowy chłód mrozi mu serce,
            a letnie obłoki napełniają je zachwytem.

Recytuje słowa wybitnych twórców
            i wychwala wspaniałość dawnych mistrzów.

Przegląda pisma klasyków,
            zachwycając się pięknem ich formy i treści.

Poruszony tym wszystkim rozwija papier i bierze do ręki pędzel,
            by stworzyć poemat.



II. Początek


Z zamkniętymi oczami wsłuchuje się w swe wnętrze,
            zagubiony w myślach i pytaniach;

jego duch bieży na osiem stron świata,
            a myśl wzlatuje w bezkresne przestworza.

Lecz właśnie wtedy jego wewnętrzny głos się uwyraźnia
            i idee jasno odróżniają się jedna od drugiej.

Słowa sączy jak słodkie wino
            delektując się brzmieniem każdego z nich.

Jest to jak żegluga po błękitnej tafli jeziora
            lub zanurzenie się w głębiny czystych wód.

Z trudem wynosiły stamtąd żywe słowa,
jakby z głębin wyciągał rybę schwytaną na wędkę;

słowa jasne, niczym ustrzelone w locie ptaki,
            spadające z sunących po nibie obłoków.

Zbiera wersety zagubione przez pokolenia minione
            i rytmy zapomniane od tysięcy lat.

Więdną kwiaty, które rankiem rozkwitły
            i otwierają pąki zbudzone o zmierzchu.

Przez moment wczoraj i dziś się mieszają,
            przez mgnienie oka trwa chwila wieczna.



III. Dobieranie słów
 
Dobierając słowa porządkuje swe idee i myśli,
            a każdy wybór czyni starannie i z gustem.

Mroczne idee rozjaśnia światłem rozumu
            i szuka pierwszego dźwięku echa.

To tak jakby po gałęzi dochodzić do liścia drżącego na wietrze
            lub pod prąd podążać do źródeł rzeki.

Pisarz stara się rozjaśnić ciemności,
raz więc rzeczy trudne czyni prostymi, innym razem sprawy proste komplikuje.

Na widok tygrysa milką inne zwierzęta,
            a smok sprawia, że ptaki w przerażeniu wzlatują.

Czasami pisze płynnie i z łatwością,
            czasem zaś idzie mu to z trudem i jak po grudzie.

Rozjaśnia swe myśli i skupiając umysł
            nadaje rzeczom odpowiednie słowa.

Niebo i ziemię zamyka w formę słowa,
            i tysiące rzeczy spływa z jego pędzla.

Na początku pędzel jest twardy i suchy i słowa spływają zeń opornie,
            zmoczony jednak szybko mięknie, a słowy niemalże same się piszą.

Prawda jest jakby pniem drzewa,
            jednak to styl okrywa go piękną koroną liści.

Uczucie i sposób wyrazu idą zawsze w parze,
            stąd każdą zmianę emocji można odczytać na twarzy.

Gdy pisze o rzeczy radosnej, ma uśmiech na twarzy,
            gdy mówi o bólu, wzdycha w zatroskaniu.

Czasami słowa układają się same, bez trudu,
            czasami siedzimy w milczeniu, gryząc pędzelek.

Lu Ji (261-303); tłumaczyłem na postawie angielskiego i włoskiego przekładu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz